niedziela, 30 listopada 2008

Ula & Robert. Ślub



Historia Uli i Roberta mogłaby posłużyć za kanwę scenariusza filmowego.
To byłaby historia o przeznaczeniu i zwalczaniu przeciwności, o miłości która spada jak grom z nieba...
Zaręczeni kilka miesięcy temu, chcieli jak najszybciej wziąć ślub - i udało się!
A że było pięknie zobaczycie na zdjęciach...









Uwielbiam robić zdjęcia na ślubach choćby dzięki temu, że mogę uwiecznić wzrok jakim kochający mężczyzna obdarza swoją wybrankę...













Szczęśliwe uśmiechy bo już po - jako Mąż i Żona!






Wesele odbywało się w pięknej restauracji w Choszczówce - w Dzikim Zakątku.





Młodzi byli bardzo całuśni, nawet nie czekali na toasty "Gorzko gorzko" ;-)



Pierwszy taniec...
Czasem nie potrafię się zdecydować, czy bardziej podoba mi się zdjęcie kolorowe czy czarno białe - więc zostawiam obie opcje...









Tańcom nie było końca!



Chociaż najmłodszym uczestnikom w spaniu nie przeszkadzała głośna muzyka...



Tradycyjne oczepiny odbyły się o pierwszej, bo wesele zaczęło się trochę później niż zazwyczaj









Oczywiście nie mogło zabraknąć tortu weselnego!



Był tak pięknie udekorowany, że aż żal było go kroić na kawałki ;-)



Kochani, życzę Wam tyle uśmiechów ile towarzyszyło Wam w Dniu Ślubu na co dzień :-)

niedziela, 23 listopada 2008

Ala & Piotr. Po ślubie. Plener

Przez ostatni miesiąc byłam niedobrym bloggerem, ale to wszystko przez moje wakacje po sezonie ślubnym.
Teraz się poprawiam, i oto kolejny post – tym razem ze zdjęciami plenerowymi Ali i Piotra!

Mimo, że pogoda była nieciekawa (zimno i wietrznie, brr!) Ala i Piotr byli bardzo dzielni i powstał piękny jesienny plener ślubny.

Na rozgrzewkę zaczęliśmy od królestwa gorącej czekolady – czyli pijalni czekolady Wedel na Szpitalnej. To miejsce jest wyjątkowo ważne dla Ali i Piotra, ponieważ tutaj właśnie spotkali się na swojej pierwszej randce.





Uwielbiam, gdy Pary Młode wybierają miejsca na sesję plenerową, która coś dla nich znaczą, ponieważ wtedy towarzyszą im prawdziwe emocje, które widać na zdjęciach…









Po przytulnych kawiarnianych wnętrzach przenieśliśmy się na zewnątrz, na ogrody i dach Biblioteki Uniwersyteckiej.



Zazwyczaj pełno tu zwiedzających i Par Młodych z fotografami, ale nieprzyjazna pogoda sprawiła, że mieliśmy to miejsce niemal sami dla siebie!
Mimo to musieliśmy działać szybko, żeby nie narażać na szwank zdrowia nowożeńców ;-)












Moi Drodzy, cieszę się że nasza fotograficzna wyprawa nie skończyła się zapaleniem płuc tylko pięknymi zdjęciami...
Warto bylo, prawda? ;-)

sobota, 22 listopada 2008

Tajlandia

Wiem, że czekacie z niecierpliwością na moją relację z wyprawy do Tajlandii – więc czas najwyższy zaspokoić Waszą ciekawość ;-)
Wiem też, że czekacie na „zaległe” relacje ślubno-plenerowe, więc zdjęcia z Tajlandii pokazuję „prosto z puszki” jak mawiają fotografowie – czyli bezpośrednio z aparatu, bez żadnych sztuczek graficznych. Tam jest naprawdę tak kolorowo i pięknie!

Tajlandię nazywa się Krajem Uśmiechów i jest to uzasadniona nazwa. Ludzie są tutaj bardzo przyjaźni i radośni, dzięki czemu podróżowanie jest prawdziwą przyjemnością.
A jest tutaj dużo miejsc do zobaczenia!
Ponieważ nie miałam dużo czasu, ograniczyłam się do Bangkoku i wyspy Phuket.
Oficjalna tajlandzka nazwa Bangkoku to Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit (czyli "Miasto aniołów, wielkie miasto, wieczny klejnot, niezdobywalne miasto boga Indry, wspaniała stolica świata wspomaganego przez dziewięć pięknych skarbów, miasto szczęśliwe, obfitujące w ogromny Pałac Królewski, który przypomina niebiańskie miejsce gdzie rządzi zreinkarnowany bóg, to miasto dane przez Indrę, zbudowane przez Wisznu"), jednak żeby było łatwiej pozostanę przy nazwie zwyczajowej ;)

Bangkok jest dużym miastem, gdzie mieszają się wpływy chińskie, hinduskie ze światem zachodnim, tworząc niepowtarzalną mieszankę..
Ale niech zdjęcia przemówią za siebie!

Obowiąznkowo należy zobaczyć starą część Bangkoku, gdzie są trzy piękne świątynie, Palac Królewski, Chinatown....










Po samym Bangkoku można poruszać się po rzece - statkiem...



...lub, po ulicach – tuk tukiem (to taka motorowa tajlandzka „ryksza”).



Transport skuterkiem radzę pozostawić na mniej zatłoczone ulice południowych prowincji, a i tak należy uważać!



Warto też wybrać się pod Bangkok – koniecznie trzeba zobaczyć dawną stolicę Tajlandii - Ajutthaya. Są tam pozostałości starych świątyń, które robią niesamowite wrażenie...





Niestety nie miałam wystarczająco dużo czasu, żeby zahaczyć o Angkor Wat w Kambodży, ale przynajmniej mam jeden powód więcej, żeby wrócić w tamte okolice :-)


Po intensywnym życiu Bangkoku przeniosłam się bardziej na południe, na rajskie plaże wyspy Phuket. Teraz już wiem, czemu film „The Beach” z Leonardem di Caprio kręcono własnie na tajskiej wysepce – nie widziałam jeszcze piękniejszych plaż!



Bujna tropikalna zieleń drzew, intensywnie niebieskie niebo, turkusowe morze i piasek tak biały, że aż razi w oczy – tak wygląda plaża w Tajlandii… A pod powierzchnią wody kryją się najpiękniejsze rafy koralowe, jakie kiedykolwiek widziałam!









Poza pięknymi widokami i miłymi ludźmi, kolejnym plusem tego kraju jest pyszne jedzenie!



Świeże ryby i owoce morza, makaron ryżowy, ryż z ostrym curry. W Patong na Phuket było tyle knajpek, barów i restauracji, że można by codziennie jeść w innej przez miesiąc i zaliczyłoby się nawet połowy!





Na zakończenie dodam tylko tyle, że jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję jechać do Tajlandii – nie zastanawiajcie się, tylko pakujcie walizkę i w drogę!

Przeprowadzka bloga!

Powinieneś zostać przekierowany za kilkanaście sekund. Jeśli nie, odwiedź,
http://www.sylwiaszuderblog.com
i zaktualizuj swoje zakładki.